poniedziałek, 24 czerwca 2013

Tom Collins

Tom Collins
Historia tego koktajlu jest dość zawiła. Po raz pierwszy przepis na Toma Collinsa został opublikowany w 1876 roku w książce „The Bartender’s Guide” Jerry’ego Thomasa, słynnego amerykańskiego barmana i twórcy koktajli. Obok przepisu na Toma Collinsa z ginem, były w tej książce także wersje z brandy i whiskey. Obecnie Tom Collins robiony jest z ginem.

Inspiracją do nazwania koktajlu w ten sposób był żart popularny w okolicach Nowego Jorku, tzw. „The Great Tom Collins hoax of 1874”. Polegał on na tym, że pytało się rozmówcę, czy zna Toma Collinsa, postać, która w rzeczywistości nie istniała. Zagadnięty oczywiście odpowiadał, że nie zna owego osobnika. Wtedy informowało się go, że Tom Collins zna rozmówcę i wyraża się o nim w sposób co najmniej niepochlebny. A także, że Tom Collins jest w „barze za rogiem”, dokąd natychmiast biegł nasz delikwent w poszukiwaniu owego impertynenta.

Ta historia rozprzestrzeniła się, gazety drukowały historyjki o rzekomym Tomie Collinsie i całą prowokację kontynuowały. Jak pisał Eric Felten w „Wall Street Journal”: „Nie potrzeba wiele, żeby wyobrazić sobie, jak Tom Collins stał się drinkiem. Ile razy musiało się zdarzyć, że ktoś wpadał do baru wypytując o Toma Collinsa, zanim barman skorzystał ze sposobności i podał gościowi koktajl o tej nazwie?”

Jest jednak i inna wersja historii o powstaniu tego drinka. Pewien wierszyk informuje, że koktajl ten stworzył niejaki John Collins pracujący w gospodzie Limmer’s Old House w Londynie.  Drink początkowo nazywał się właśnie John Collins, ale z czasem zwykły gin zastąpiono nieco słodszym ginem Old Tom i tak powstał Tom Collins. Ta wersja wydaje się mało prawdopodobna, jako że wierszyk naprawdę nosił tytuł Jim Collins i najwyraźniej z barmanem Limmer’s miał niewiele wspólnego.

Dzisiaj czasem robi się rozróżnienie między Tomem Collinsem a Johnem Collinsem w ten sposób, że do pierwszego dodaje się gin Old Tom, a do drugiego zwykły „dry” (tak na przykład uznaje International Bartenders Association). Ale ogólnie Tom Collins to po prostu normalny gin i dodatki.

Niezależnie od tego, jakie są jego początki, jest to koktajl ponadczasowy. Nie może znudzić się czy przeminąć wraz ze zmieniającą się modą. Orzeźwiający i czysty smak Toma Collinsa jest doskonały na lato, w zasadzie niezależnie od rodzaju ginu, jaki tu zastosujemy. Pasuje tu zarówno Heyman’s Old Tom Gin, jak i Bombay Sapphire czy Hendrick’s (tu trzeba uważać z cytryną, bo może za bardzo stłumić smak drinka).  Koktajl podaje się w wysokiej, wąskiej szklance, zwanej „collins glass” od nazwy samego drinka.

Przepisów jest wiele, więc podam kilka. Robert Hess, znany amerykański ekspert zajmujący się drinkami, miłośnik klasycznych koktajli, podaje takie proporcje:

Tom Collins

Tom Collins
60 ml ginu
30 ml soku z cytryny
1 łyżeczka syropu cukrowego (w proporcji 1:1)
woda sodowa

Gin, syrop cukrowy i świeżo wyciśnięty sok z cytryny wlewamy do shakera wypełnionego lodem, mieszamy i przecedzamy do wysokiej szklanki typu collins napełnionej lodem. Szklanka powinna być na tyle duża, żeby od góry zostało trochę miejsca. Dopełniamy szklankę wodą sodową. Ozdabiamy półplasterkiem pomarańczy i wisienką.

Nieco inaczej przepis wygląda w przypadku International Bartenders Association:

Tom Collins

45 ml ginu Old Tom (lub zwykłego w przypadku koktajlu John Collins)
30 ml soku z cytryny
15 ml syropu cukrowego
60 ml wody sodowej
odrobina Angostury

Do wysokiej szklanki wypełnionej lodem wlewamy gin, świeżo wyciśnięty sok z cytryny, syrop cukrowy i wodę sodową. Delikatnie mieszamy i ozdabiamy plasterkiem cytryny i wisienką maraschino. Dodajemy odrobinę (dash) Angostrury.

Mój przepis jest jeszcze inny, ponieważ nie lubię zbyt kwaśnych drinków:

Tom Collins

45 ml ginu
20 ml soku z cytryny
15 ml syropu cukrowego (lub mniej przy ginie Old Tom)
60 ml wody sodowej
odrobina Angostury

Wszystko wlewamy do wysokiej szklanki wypełnionej lodem, mieszamy i ozdabiamy plasterkiem cytryny i wisienką maraschino.

Po kiepskim dniu, po udanym dniu, niekoniecznie na zimowe mrozy, ale z pewnością na letnie upały, klasyczny smak Toma Collinsa będzie doskonałym wyborem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz