Beefeater London Dry Gin |
Beefeater ma wyrazisty smak jałowca, ale jest on wyrafinowany,
bardziej elegancki od żywego, radosnego jałowcowego smaku np. ginu Gordon’s. Jest
też w jakimś sensie pikantny i bardzo wytrawny. Nie jest to smak ciepły, słodki,
ale właśnie taki czysty, ascetyczny, jak przejrzysta, krystaliczna bryła lodu, którą przypomina
butelka Beefeatera. Jest to tradycyjny angielski gin, jaki osobiście bardzo
lubię.
Jego
historia rozpoczyna się w roku 1862, kiedy to James
Burrough kupił od poprzedniego właściciela powstałą w 1820 roku
destylarnię (stąd
ta druga data na butelce). Wkrótce opracował własną recepturę tego trunku i
zaczął go
produkować. Nietypowe w tym procesie jest to, że składniki roślinne
moczą się przez 24 godziny zanim spirytus poddany zostanie destylacji.
Na etykiecie butelki widnieje postać strażnika zamku Tower. Tu
zawędrował James Borrough szukając nazwy dla swojego ginu. Strażnicy broniący
tego zamku zwani byli zwyczajowo „beefeaters” - „zjadaczami wołowiny”. Nazwa ta pochodziła prawdopodobnie
stąd, że niegdyś strażnicy ci jako wynagrodzenie dostawali również mięso, a
szczególnie upodobali sobie wołowinę. Yeomen Warder (to oficjalna nazwa „beefeatera”) w
swoim charakterystycznym stroju to rozpoznawczy znak tego powszechnie znanego ginu.
Beefeater jest dla smakowych tradycjonalistów i miłośników jałowca,
ale i „ginowi” sceptycy powinni być zadowoleni z jego smaku w koktajlach takich
jak Negroni, Tom Collins czy White Lady (gin jest tu wyczuwalny, ale subtelny).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz