sobota, 22 czerwca 2013

Hendrick's Gin


Hendrick's Gin
Hendrick’s podobno smakuje wąskiej grupie osób. Informuje o tym nawet dodany do butelki mini-prospekt. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że jest to tylko chwyt wizerunkowy. Jeśli ktoś lubi gin, to nie wyobrażam sobie, żeby Hendrick’s mógł mu nie odpowiadać. Jest jednak na tyle delikatny i zrównoważony, że może smakować nie tylko admiratorom ginu, ale również osobom nieprzekonanym.

Gin zwykle kojarzony jest z Anglią. Hendrick’s natomiast powstaje w Szkocji. Jego historia nie sięga daleko wstecz, stworzony został w 1999 roku. Ciekawa jest metoda jego produkcji. Destylacja odbywa się na dwa sposoby. Część ginu robiona jest tradycyjnie: do spirytusu dodawane są składniki roślinne, szczególnie jałowiec itp., i w tym przypadku moczą się one 24 godziny przed podgrzaniem (tak jak w ginie Beefeater). Druga część powstaje z podgrzania spirytusu bez ziół, ale parujący alkohol przechodzi przez kosze z roślinnymi składnikami (jak w ginie Bombay Sapphire) i właśnie w trakcie tego procesu nabiera on charakterystycznego smaku, głównie kwiatowego.

Tak powstałe destylaty miesza się w odpowiednich proporcjach, reguluje zawartość alkoholu i zamyka gin w butelkach przypominających stare apteczne słoje z medykamentami.

Mini-prospekt dodany do butelki
Do butelki dołączony jest mini-prospekt. Wspominam o nim, bo jest on zrobiony w ciekawej, specyficznej stylistyce – niby starej, ale nieco baśniowej, trochę jak z gabinetu osobliwości.

Aromat i smak jałowca jest w ginie Hendrick's delikatny, ale nie gubi się. Takie wrażenie mam w przypadku Bombay Sapphire, w którym aromaty czasem są bardzo niuansowe lub zanikają. Choć to także zależy od rodzaju koktajlu.

W ginie Hendrick’s można też wyczuć nuty cytrusowe. Ale to, co jest w nim najbardziej charakterystyczne, to posmak różany. Jest on wyraźny, ale w żadnym razie nie nachalny.

Drugi charakterystyczny składnik tego ginu to ogórek. Dla mnie jest on trudno wyczuwalny, ale Hendrick’s zawsze jest z nim kojarzony i często używany w drinkach ozdobionych ogórkiem.

Nie należy się jednak obawiać, że Hendrick’s będzie smakował różanymi perfumami czy sałatką ogórkową, bo jest on ewidentnie ginem, którego istotą jest jałowiec, choć rzeczywiście jest to gin nieco innego typu. Jest też delikatniejszy od wersji „dry” i z pewnością słodszy – choć ta słodycz jest bardziej aromatem niż smakiem.

Dla wielbicieli tradycyjnego Dry Martini nie sprawdzi się, bo zdominuje go wermut, a sam gin będzie zbyt „ciepły”, słodki. Sprawdzi się w Tomie Collinsie, ale tu trzeba uważać z cytryną, bo zbyt kwaśna stłumi charakter Hendricks’a. Można też pić go z delikatnym tonikiem i, jak to się często robi w przypadku tego ginu, ozdobić ogórkiem.

Tak więc jeśli mamy ochotę na ciekawą odmianę w naszym codziennym, ulubionym ginie w wersji "dry", spokojnie możemy uraczyć się ginem Hendrick's.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz